środa, 20 czerwca 2012

UWAGA !

Chciałabym ogłosić tylko,że przenoszę moje opowiadania na nowego bloga Sweet Jealous `~ . Będę tam  kontynuować moje rozdziały i zacznę nowe !

Serdecznie zapraszam :)

czwartek, 14 czerwca 2012

Thanks him, life has become better 20


Szliśmy piechotą. Nie było tak jaz zawsze. Zazwyczaj idąc trzymaliśmy się za ręce. Teraz byliśmy w odległości chyba metra od siebie. Minho był bardzo zdenerwowany.



Dlaczego uciekłaś ?- spytał. Nie odpowiedziałam.
-Nie wiesz jak cierpiałam, gdy zobaczyłam ciebie z tą....
-z tą suką, tak wiem – dokończył za mnie Choi.


Zbliżaliśmy się do domu. Ogródek wydawał się bardzo pusty. Weszliśmy do mieszkania. Minho poprosił mnie bym posiedziała i poczekała w naszej sypialni. Zastanawiałam się tylko na kogo ? Zgodziłam się.... Poszłam wziąć prysznic, a potem zabrałam się za czytanie książki. Po jakiejś godzinie przyszedł po mnie. Zakrył mi oczy, wziął mnie za rękę i poprowadził do.... . Odkrył mi oczy i okazało się, że jesteśmy przy naszym basenie. Obok niego stały kieliszki i białe wino- moje ulubione. Na początku gadaliśmy i piliśmy alkohol. Potem, gdy było już po dziesiątej i się ściemniło. Choi zaczął mnie przytulać i w końcu mnie pocałował. Jego pocałunki były tak namiętne. Wpadliśmy do wody, ale nie zwracaliśmy na to uwagi. Cali mokrzy na przemian przytulaliśmy się albo obściskiwaliśmy się. Po chwili trochę ochłonęliśmy i wyszliśmy z basenu. Minho wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Tam rzucił się na mnie. Rozebrał mnie....

I potem jeszcze bardziej namiętnie zaczął całować. Nie muszę pisać co było dalej, prawda ?

***
Około 1 w nocy zaczęliśmy oglądać  film - horror. Nie lubiłam tego typu filmów, ale z Minho mniej się bałam. W każdym razie mogłam się do niego przytulić i już mi było lepiej. 
Dopiero po 3 położyliśmy się spać. Byliśmy bardzo zmęczeni i spaliśmy jak zabici. Około 8 rano ktoś zadzwonił do drzwi. Wstałam i poszłam otworzyć. Przed drzwiami stała Yourokushi.  Zdziwiłam się..
- O co chodzi ? - zapytałam. 
Zamknęłam drzwi i wszyłam przed dom. 
Ona dziwnie zaczęła się rozglądać. Nagle wyciągnęła nóż i chciała mnie nim trafić. Na szczęście w porę wyszedł Choi i ją odepchną.
- Oszalałaś ? - krzyknął do niej 
- Tak ! Jeśli ja nie mogę być z tobą to ona też ! I znów próbowała cisnąć we mnie ostrzem. Mój narzeczony wygonił ją na ulicę i zamknął szczelnie bramkę i drzwi wejściowe. 
Była przestraszona. 
- Nic ci nie jest ? - spytał tak samo jak ja przerażony Choi
- Nie....
Zastanawiało mnie tylko co ona miała z nim wspólnego. Może to jego była... Nie chciałam znów psuć naszych stosunków. Poszłam się przebrać i zrobić śniadanie. 
Potem razem z Minho wybrałam się do lekarza. Musiałam znów zrobić badanie USG i sprawdzić czy nasza maleńka się dobrze rozwija :)
Pojechaliśmy tam samochodem. Pani, która mnie badała powiedziała, że dziecko się dobrze rozwija i nawet wyznaczyła mi już termin porodu. Dała kilka rad i kazała jeszcze wpaść tu za około 2 miesiące.




poniedziałek, 11 czerwca 2012

Thanks him, life has become better 19


Widziałam w jego oczach strach i przerażenie. Wziął mnie za ręce, lecz je odepchnęłam. Nie nabrałam się na to. Za grosz nie wiedziałam co robić. Wybiegłam jak najszybciej z domu. Nie chciałam mieć go przed oczami.

Błąkałam się ulicami, tam i z powrotem. Nie chciałam tego, ale to było sto razy lepsze niż kłótnia z Choi'em.
Jak on mógł to zrobić? Jak w ogóle śmiał? To, że jest wielką gwiazdą, nie oznacza już, że może robić co chce. Nie chcę tak.

Chodząc ze słuchawkami w uszach, mimo iż miałam głośno nastawioną muzykę, ludzie się na mnie patrzyli spode łba. Krzyczeli słowa w stylu "o patrz, to ta z gazety, dziewczyna Minho!". Miałam ich na prawdę gdzieś. Niech sobie myślą co chcą.

Po kilku godzinach poszłam do parku, bo się zmęczyłam. Usiadłam na mojej ulubionej ławce, wyłączyłam myślenie, za to podgłośniłam muzykę. Siedziałam tak kilka godzin, aż do momentu, gdy podbiegł do mnie zabłąkany... piesek. Był taki słodki. Jak go pogłaskałam, to okazał się być nawet przyjazny. Ale było widać, że trochę boi się ludzi. Pewnie wyczuł, że ja też mam harmider w głowie. Polubiłam go. Wzięłam go na ręce, a on się na mnie położył. "Pewnie jest bezdomny..." pomyślałam. Postanowiłam wziąć go do domu. Ale zaraz... ja właśnie uciekłam. Nie mogłam tam wracać. Nie chcę widzieć reakcji Minho. W ogóle nie chcę go znać.

Sprawdziłam godzinę. Było trochę po pierwszej. Położyłam się na ławce i próbowałam zasnąć. Nie ważne, czy jest za zimno. Nie ważne, czy złapie mnie jakiś pedofil. Było mi wszystko jedno. Teraz, gdy ledwo odżyłam po tych żyletkach, nie boję się śmierci. A poza tym spotkałam nowego przyjaciela - psa. Przytuliłam się do niego i zasnęłam. Teraz przestało mi być zimno. Czułam się też bezpieczna. Tylko mój sen mnie przeraził.






                                                                      ***       


Jakbym wirowała. Nad swoim ciałem i psem. Byłam w tym samym miejscu - na ławce. A raczej latałam nad nią i sobą. Widziałam siebie w tej samej pozie, w jakiej byłam, gdy zasnęłam. Pies również. Wszystko na tym samym miejscu. Nagle zamarłam. Już nie czułam się tak bezpieczna. Zobaczyłam jakąś osobę, ubraną na czarno. Podchodziła do mnie powoli. Zauważyłam, że wyciąga jakąś rzecz, podejrzewałam, że nóż. Przeraziłam się. Co będzie jak mnie zabije? Pocieszałam się faktem, że to sen, lecz był on zbyt realny, by był prawdziwym snem. Tak czy owak, postać była już przy mnie. Stała chyba minutę patrząc się na mnie. Zaczęłam przyglądać się jej bliżej. Zdawało mi się, że coś szepcze. Nawet usłyszałam kilka słów: "możesz być dumna", "nie ukrywam tego, że ci zazdroszczę" i "myśl sobie co chcesz, ale to jest szansa na udowodnienie ci, że Minho cię nie kocha". Po tym ostatnim zdaniu popatrzyła się na swój nóż i już chciała mi go wbić, lecz przeszkodził jej w tym pies. Rzucił się na nią i ją pogryzł. Warczał tak, jakby dostał wścieklizny. I wtedy czułam się jakbym powracała do swojego ciała. To było dość dziwne, ale jak się obudziłam, widziałam tą osobę i słyszałam psa.                                                                         

                                                                  ***

 



Zerwałam się z ławki tak szybko, że czarna osoba odskoczyła od psa. Widziałam przedtem przez moment, jakby chciała dźgnąć zwierzę nożem. Na szczęście nic się nie stało. Nie wiedziałam jednak co robić. Miałam mętlik w głowie.

Rzuciłam się do biegania, aż zapomniałam o biednym piesku. Pomyślałam, że ta osoba go zabije, więc wróciłam jak najszybciej na to miejsce. Lecz nikogo nie zastałam.

Bałam się strasznie, nie tylko o siebie, ale też o psa. Został moim przyjacielem.
W końcu postanowiłam pójść do hotelu. Miałam przy sobie trochę pieniędzy i kartę kredytową. Było jeszcze dość wcześnie, około 7. Wybrałam pierwszy lepszy hotel. Weszłam do ogrzanego hotelu i zaczęłam się rozglądać za recepcją, gdy nagle zobaczyłam Minho. Szybko się odwróciła i zaczęła biec. Choi widocznie mnie zauważył i zaczął mnie gonić. Nie wiedziałam kompletnie gdzie miałam uciekać. Skierowałam się w stronę stacji benzynowej. Wbiegłam do łazienki i zatrzasnęłam się w toalecie. Chłopak zaczął walić w drzwi.

Na chwilę stukanie ustało. Była cisza. Aż w końcu Minho wyważył drzwi. Przestraszona wpatrywałam się w niego. 
- Dlaczego uciekałaś ?!- spytał 
Milczałam. Nie wiedziałam co miałam powiedzieć. Choi przyciągnął mnie do siebie i przytulił. Nie dał mi nawet się uchylić, ani odsunąć .... 
- Kochanie ja cię naprawdę kocham -  powiedział i popatrzył w moje wielkie niebieskie oczy
- To czemu przytulałeś tą sukę ?!! ( nie chodzi tu o Yurokushi)
- To była fanka, spotkałem ją na ulicy i bardzo chciała ze mną pogadać.... Proszę wróć ze mną do domu, tam spokojnie porozmawiamy.
- Dobrze, tylko daj mi się trochę ogarnąć. Jak wyjdę tak z tobą na ulicę przyniosę ci wstyd.
- Wcale, nie ! Tak, też wyglądasz pięknie skarbie.
- OK. Poczekaj na mnie na zewnątrz, zaraz przyjdę. 
Minho wyszedł.... Poczesałam włosy i poprawiłam makijaż. Dopiero teraz mogłam iść przez miasto z 'Charistmatic'. Wymusiłam lekki uśmiech. I wyszłam z miejsca zamieszania.


Przyznaję się bez bicia. Kamila pomogła mi napisać większą część rozdziału. Ale tylko dlatego, że 
w ogóle nie miałam pomysłu jakgo zacząć. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie :)
*Część Kamci jest pochylona*





piątek, 8 czerwca 2012

Thanks him, life has become better 18


Niech pan dokończy mówił podenerwowany Minho.
-Mogła poronić …. - powiedział dziwnie cichym głosem lekarz. Dlatego, przebadamy ją i już niedługo wyjdzie ze szpitala.



Ta wiadomość jeszcze bardziej przybiła młodego ojca. Zaczął wykrzykiwać jakieś przekleństwa po koreańsku. Wybiegł ze szpitala, nie wiedział co robi. Pobiegł do biura SM i poprosił o wolne. Gdy Yurokushi, go zobaczyła od razu do niego podbiegła i zaczęła się przylizywać. Choi próbował nie zwracać na nią uwagi, ona nie dała mu wyjść. Odepchną ją mocno i wrócił biegiem do szpitala, gdzie była jego narzeczona. Poszedł do pokoju, w którym leżała. Usiadł koło i wpatrywał się w jej bladą twarzyczkę. Po kilku godzinach obudziła się. Popatrzyła na niego swoim wielkimi oczami. Minko uśmiechną się sztucznie. Bardzo się martwił o nią i o ich dziecko. Wydawało mu się, że dziewczyna jakby straciła pamięć....

POWRÓT DO NARRACJI 1OS.
Uśmiechnęłam się do Choia. Widać, że się martwił.
-Doktor mówił kiedy mnie wypuszczą?
-Powiedział, że za kilka dni....
Chciał mnie pocałować. Ale nagle odzyskałam pamięć i się uchyliłam....
- Co się stało ? - spytał zdziwiony  
-Dowiesz się w domu.... - odparłam...


Do Minho zadzwonił telefon, zerwał się. Wyszedł z pomieszczenia i odebrał telefon. Było słychać jego głos dochodzący z korytarza.
-Yurokushi, nie teraz.... Nie mogę rozmawiać.
-Potem zaczął wykrzykiwać coś po japońsku chyba.... Niektóre z tych słów rozumiałam. Ale i tak zdania wydawały mi się bez sensu...


Po kilku minutach Choi zajrzał jeszcze do pokoju i powiedział, że musi iść coś załatwić.
Dziś więcej go nie zobaczyłam. Zresztą za bardzo nie chciałam po tym co zrobił....
***

W końcu po trzech dniach badań wypuścili mnie ze szpitala. Minho od tego czasu się nie pojawił...
Nie zamierzałam po niego dzwonić, chciałam się przejść. Po drodze spotkałam Yuki. Przez całą drogę gadałyśmy :) Odprowadziła mnie, aż pod sam dom. Chciałam ją zaprosić na herbatę, jednak powiedziała, że nie ma czasu...
Weszłam powoli do mieszkania. Wtedy się zorientowałam, że mam jeszcze bandaże na rękach. Choi miał gościa.... A była nią jego menagerka.... Gdy weszłam do salonu. Od razu zaczęła się do niego przytulać. Chciałam jej coś powiedzieć, ale się powstrzymałam. Pobiegłam na górę się przebrać i wziąć prysznic. Spięłam włosy w luźny kok, założyłam czarne leginsy i tunikę. Zeszłam na dół coś zjeść. Siedzieli jeszcze bliżej siebie. Nie mogłam tego wytrzymać. Ale jeśli Choi tego chciał to proszę bardzo...
Wzięłam talerz, kubek z herbatą i poszłam na taras. Tam przynajmniej było spokojnie i cicho.
Po jakichś 15 minutach. Minho pozbył się swojego gościa... Przyszedł na taras i usiadł koło mnie.
- Posłuchaj, jeśli nie chcesz ze mną być to po prostu powiedz ! - krzyknęłam do niego


czwartek, 7 czerwca 2012

Thanks him. life has become better 17

Postanowiliśmy, że damy je jutro. Dziś było już około 22. Zrobiliśmy romantyczną kolację, w ogródku. Było bardzo ciepło. Miałam nawet chęć spać na hamaku ! Jednak, Minho powiedział, że nie chce spać sam ;/ Wzięliśmy wspólną kąpiel, w wielkiej łazience i położyliśmy się spać.
Rano Choi musiał iść na próbę, wieczorem mieli koncert, na szczęście tu w mieście. Kazał mi się pięknie ubrać, założyłam zwykła sukienkę i sweter. Uważał, i tak, że wyglądam prześlicznie.


W południe zjedliśmy wspólny obiad i pojechaliśmy do domu SHINee, wręczyć im prezenty. Potem razem z nimi pojechaliśmy na imprezę.
Tłumy fanów czekały na nich. Pamiętam jak kiedyś, było to moje marzenie- pojechać do Korei na koncert mojego ukochanego zespołu. Teraz nie mogę w to uwierzyć, że mieszkam w Korei, moim narzeczonym jest Minho, jestem z nim w ciąży i na dodatek zaprzyjaźniłam się zresztą lśniących !! Nie sądziłam, że kiedyś mnie to spotka.
OK, wróćmy do sprawy koncertu :) Razem z Yuki- moją najlepszą przyjaciółką stałyśmy w pierwszym rzędzie. W końcu chłopcy wybiegli na scenę, Choi wysłał do mnie całusa ze sceny ^^
Jego fanki zaczęły wrzeszczeć. Zaczęli śpiewać ! Pierwszą piosenką był „Sherlock”. Świetnie się bawiłam. Na koncercie byliśmy około 5 godzin. Potem wszyscy razem pojechaliśmy limuzyną do swoich domów.
Razem z Minho zjedliśmy kolację i położyliśmy się spać, byliśmy bardzo zmęczeni. Rano zrobiłam śniadanie i poszłam do ogródka. Pogoda była przepiękna. Po 30 minutach przyszedł mój narzeczony, usiadł koło mnie i przytulił mnie. Naszła nas ochota wymyślenia dla dziecka imienia.
Po dłuższym zastanowieniu nasza księżniczka, będzie nosiła imię - Sumi. Oboje stwierdziliśmy, że jest to najodpowiedniejsze dla niej imię. Ocknęliśmy się i poszliśmy porozstawiać talerze i sztućce. Śniadanie na tarasie smakowało jeszcze lepiej, niż w domu :)
Dziś zamierzaliśmy tylko odpoczywać i opalać się w ogrodzie pełnym kolorowych kwiatów. Cały dzień minął cudownie. Niestety Niestety do Choi'a zadzwonił jakiś tam ich menager i powiedział, że jutro wyjeżdżają do Nowego Jorku. Bardzo chciałam razem z nim jechać. Niestety nie mogłam. Zapowiadał się nudny tydzień...
Pomogłam ukochanemu spakować się, odprowadziłam go, aż do samochodu. Akurat dziś już musieli wyjeżdżać ?! Minho mocno mnie przytulił i pocałował. 







Pojechał....
Poszłam do ogrodu. Zrobiłam sobie herbatę i poszłam na taras. Był wyjątkowy. Było to chyba moje ulubione miejsce w domu. Było z niego widać cały ogródek. I do tego jeszcze te miękkie fotele. Było cudownie. Jednak gdy Choi pojechał było pusto. Już za nim tęskniłam. Nie wiedziałam jak ja wytrzymam resztę tych dni.



Dni mijały... Cały czas siedziałam w ogrodzie,czytałam książki albo siedziałam na laptopie. Wieczorami na facebooka wchodził Minho. Gadaliśmy godzinami. Aż w końcu on zakańczał rozmowę. Musiał się wyspać, ale mimo to rozmawiał ze mną prawie do 2.
Chciałam gdzieś wyjść z Yuki. Jednak ona też wyjechała. A mianowicie do Polski- do swojej rodziny.
W końcu miną tydzień i nadszedł czas powrotu lśniących do Korei. Wieczór się zbliżał. Minho już dawno powinien wrócić. Zadzwoniłam do Onewa. Powiedział, że mój narzeczony został jeszcze w Nowym Jorku. Tylko nie wiedział dlaczego. Choi w ogóle nie odbierał telefonów, a ani nie odpisywał na sms-y. Pewnego dnia. Yuki zadzwoniła do mnie. I powiedziała, że w gazecie jest jego zdjecie z jakąś dziewczyną. Pobiegłam do osiedlowego sklepiku i kupiłam gazetę. Zatkało mnie. Mój ukochany obejmował swoją menagerkę. Pobiegłam szybko do domu. Kompletnie nie wiedziałam co mam robić !
Złapałam żyletki. I zaczęłam się ciąć. Zalana krwią i zapłakana siedziałam zapłakana na podłodze. 
Chwilowa zmiana narracji..

Zobaczył nieprzytomną Kate leżącą na podłodze. Zabrał ją do szpitala. Cały czas siedział przy niej. W końcu wszedł doktor i poprosił go na rozmowę.
-Co się stało panie doktorze ? - spytał Choi
-Pańska dziewczyna straciła bardzo dużo krwi.... Musimy ją przetrzymać jeszcze kilka dni na obserwacji. Mogła prawdopodobnie …..


CIĄG DALSZY NASTĄPI ^^
 






Pozdrawiam Alice, <3
I teraz mam pytanko. Za krótkie ? :)












Nie jestem pewna co do imienia dziewczynki. Może macie jakieś pomysły na imię ? ;)

środa, 6 czerwca 2012

Thanks him, life has become better 16

Kompletnie nie wiedziałam co on ma na myśli mówiąc, że wszystko się wyjaśni. Byłam po prostu na niego zła, ciągle gdzieś znikał na cały dzień i wracał bardzo późno. Chciałam jak najszybciej wracać do Seulu.

Rano, ku mojemu zdziwieniu, Minho jeszcze spał. Wstałam jako pierwsza. Ubrałam się i poszłam na spacer. Przeszłam prawie pół Krakowa, w końcu zachciało mi się jeść i poszłam do domu zjeść śniadanie. Choi razem z mamą rozmawiali, gdy weszłam do salonu, milczeli. Mama przywitała mnie tylko uśmiechem. Zrobiłam sobie śniadanie i poszłam się spakować, chciałam jeszcze dziś wracać do Korei. Mój narzeczony wszedł zdziwiony do pokoju.
-Dlaczego się pakujesz ?
-Chcę jak najszybciej wrócić do Seulu ! - odpowiedziałam
-Dobrze....


Minho o dziwo się zgodził, pomógł mi się pakować, a potem razem ze mną pojechał kupić bilety. Samolot do Paryża mieliśmy za 3 godziny. Moja mama nie pozwoliła Camillie z nami lecieć, Chanyeol też chciał zostać, niestety nie mógł zostawić zespołu. Dogadaliśmy się, że Camillie przyleci do Korei jak tylko poprawi oceny i zakończy 2 klasę liceum. Czyli przyleci w lipcu.
Zjedliśmy jeszcze obiad i moja mama odwiozła nas na lotnisko. Pożegnaliśmy się i wylecieliśmy. Choi milczał.....
-Dlaczego tak ciągle znikałeś ?
-Dowiesz się w Seulu – odpowiedział z uśmiechem


Domyśliłam się, że szykował jakąś niespodziankę, ale przez telefon i w polskich sklepach ? Całą podróż rozmawialiśmy. W końcu dolecieliśmy do Paryża i przesiedliśmy się na samolot do Korei. Ten lot strasznie się wydłużał, byliśmy już zmęczeni podróżą, gdy już przybyliśmy na miejsce czekał na nas samochód. Niestety nie było w nim nikogo znajomego. Za kierownicą siedział wysoki mężczyzna o ciemnych włosach. Najpierw odwieźliśmy Chanyeola, a potem...
Nie pojechaliśmy jak zazwyczaj do domu lśniących. Pracownik SM, zawiózł, nas pod wielki dom. Byłam zaskoczona !





Wzięliśmy walizki i weszliśmy do budynku. Choi przytulił mnie najpierw, a potem namiętnie pocałował.
-I jaki podoba ci się ?
-T... tak ! Ten dom.... jest cudowny !!
Mój narzeczony się wyszczerzył, wziął mnie za rękę i zaczął oprowadzać po willi. Wszystkie pomieszczenia był takie duże. Nasza sypialnia i pokój dla naszego dziecka były prześlicznie zaprojektowane. Z tyłu domu, był wielki ogród.




Po 'zwiedzaniu', zabraliśmy się za rozpakowywanie walizek i toreb. Wtedy przypomnieliśmy sobie o prezentach od mojej mamy. Ja dostała przepiękną kwiecistą sukienkę, Minho nową skórzaną kurtkę, a nasze dziecko- tonę pluszaków i dwie książeczki, oczywiście po polsku. Domyśliliśmy się że te 4 torby to „upominki” dla lśniących :D




Wiem, że za krótkie -,-
Przepraszam, teraz ChisanaSekai mnie zabije xd






niedziela, 3 czerwca 2012

^^

Dobrze, A teraz się trochę schytrzę ^^
Chcę od was jakieś oznaki życia, w komentarzach !
Wydaje mi się, że pisze tylko dla ChisanaSekai i Chanyeol lover.
Nie wstawię, następnego rozdziału, dopóki nie dostanę przynajmniej 4 komentarzy !


Pozdrawiam  기회.


piątek, 1 czerwca 2012

Thanks, him life has become better 15





Po długiej drodze, dotarliśmy na miejsce,a mianowicie na lotnisko Roissy-Charles de Gaulle. Były tam straszne tłumy. Wsiedliśmy w 3 do prawie jeszcze pustego samolotu. Wygodnie się usadowiliśmy i czekaliśmy na odlot. Minho wydawał się strasznie zdenerwowany, choć do końca nie wiedziałam o co mu chodzi. Co chwila odbierał jakieś sms-y i telefony. Podejrzewałam, że to pewnie lśniący już się o niego martwią. Po 2 godzinach lotu byliśmy już w Krakowie. Mama od razu podbiegła do nas, zaczęła nas witać. Po chwili, zabrała nas do samochodu i zwiozła do naszego rodzinnego domu. Wszystko stało na swoim miejscu. Razem z Choiem wnieśliśmy walizki i torby do mojego pokoju i poszliśmy zjeść obiad. Było już około 17 kiedy mama zapukała do drzwi. Siedziałam razem z Minho w moim 'zakątku' (pokoju). Usiadła koło nas, najpierw wręczył mi dwie wielkie torby i jeszcze pięć takich dla mojego chłopaka. Niestety nie pozwoliła nam teraz tego otwierać. Oznajmiła także, że razem ze mną jutro pójdzie na badanie USG. Byłam zaskoczona.
Rano, gdy się obudziłam Choia nie było w domu. Tylko moja mama, siedziała w salonie i czytała jakąś gazetę.

Ja poszłam do kuchni i zrobiłam sobie śniadanie. Wlałam do szklanki mój ulubiony pomarańczowy sok, którego tak brakował mi w Seulu i usmażyłam jajecznicę. Od razu po posiłku mama kazała mi się pośpieszyć, bo na 10 mamy do lekarza. Szybko pobiegłam się przebrać i nałożyć lekki makijaż.
Po 15 minutach byłyśmy już w przychodni. Trochę się denerwowałam. Pani, która nas przyjmowała, była bardzo miła. Dała mi dużo rad i ujawniła płeć naszego dziecka ( dowiecie się potem). Po wizycie udałam się z mamą do galerii, na małe zakupy. Oczywiście ona za wszystko płaciła. Kupiłyśmy dużo ubranek i śpioszków dla maleństwa. Potem   udałyśmy się już do domu. Byłyśmy bardzo głodne. Camillie o dziwo przygotowała nam obiad.
Niestety Minho jeszcze nie wrócił do domu. Martwiłam się o niego. Nie odbierał nawet telefonu. Musiałam coś zrobić.... Wyszłam z domu i zaczęłam się rozglądać po okolicy, nigdzie nie było widać jego samochodu. Poszłam w kierunku centrum, w końcu znalazłam go wchodził do sklepu z meblami. Podbiegłam do niego. Był zaskoczony.
-Co ty tu robisz ?! - krzyknął Choi
-Szukam ciebie, kochanie . - odparłam


Chłopak nie wiedział co odpowiedzieć. Spytał tylko jak było u lekarza, jakie są wyniki. Ogólnie wydawało mi się, jakby nie chciał mnie widzieć, ani znać. Odwróciłam się i poszłam do domu. Nawet nie próbował mnie zatrzymywać...

Gdy weszłam do domu, mamy nie było. Pewnie wszyła do sklepu. Z pokoju Camillie, cały czas dochodziły odgłosy śmiechu. Siedziała zapewne z Chanyeolem. Zrobiłam sobie kawę i zamknęłam się w swoim pokoju. Wydawał mi się strasznie mały. Kompletnie nie wiedziałam co mam robić, mój laptop zostawiłam w Korei, jak i wszystkie książki. W ogóle inaczej planowałam ten wyjazd....
Miałam go spędzić z Minho, a nie samotnie w czterech ścianach. Przypomniało mi się stare czasy, gdy miałam lekką depresję, po rozstaniu z Victorią. Zastanawiałam się gdzie ona teraz jest. Godziny płynęły,hciało mi się strasznie spać, jednak postanowiłam, że będę czekać na Choia. Minęła 24 jego nadal nie było. W końcu około 1 usłyszałam kroki. Do pokoju, wszedł po cichu. Uśmiechnął się do mnie, ja jednak wymusiłam tylko sztuczny uśmiech.
-Gdzie byłeś ?- zapytała


Mój narzeczony milczał, udawał, że nie słyszał mojego pytania.
Prosił mnie tylko o cierpliwość, powiedział, że niedługo wszystko się wyjaśni.




Przepraszam, że taki, krótki. Następny postaram
się napisać dłuższy :)