Po
długiej drodze, dotarliśmy na miejsce,a mianowicie na lotnisko
Roissy-Charles
de Gaulle. Były tam straszne tłumy. Wsiedliśmy w 3 do prawie
jeszcze pustego samolotu. Wygodnie się usadowiliśmy i czekaliśmy
na odlot. Minho wydawał się strasznie zdenerwowany, choć do końca
nie wiedziałam o co mu chodzi. Co chwila odbierał jakieś sms-y i
telefony. Podejrzewałam, że to pewnie lśniący już się o niego
martwią. Po 2 godzinach lotu byliśmy już w Krakowie. Mama od razu
podbiegła do nas, zaczęła nas witać. Po chwili, zabrała nas do
samochodu i zwiozła do naszego rodzinnego domu. Wszystko stało na
swoim miejscu. Razem z Choiem wnieśliśmy walizki i torby do mojego
pokoju i poszliśmy zjeść obiad. Było już około 17 kiedy mama
zapukała do drzwi. Siedziałam razem z Minho w moim 'zakątku'
(pokoju). Usiadła koło nas, najpierw wręczył mi dwie wielkie
torby i jeszcze pięć takich dla mojego chłopaka. Niestety nie
pozwoliła nam teraz tego otwierać. Oznajmiła także, że razem ze
mną jutro pójdzie na badanie USG. Byłam zaskoczona.
Rano,
gdy się obudziłam Choia nie było w domu. Tylko moja mama,
siedziała w salonie i czytała jakąś gazetę.
Ja
poszłam do kuchni i zrobiłam sobie śniadanie. Wlałam do szklanki
mój ulubiony pomarańczowy sok, którego tak brakował mi w Seulu i
usmażyłam jajecznicę. Od razu po posiłku mama kazała mi się
pośpieszyć, bo na 10 mamy do lekarza. Szybko pobiegłam się
przebrać i nałożyć lekki makijaż.
Po
15 minutach byłyśmy już w przychodni. Trochę się denerwowałam.
Pani, która nas przyjmowała, była bardzo miła. Dała mi dużo rad
i ujawniła płeć naszego dziecka ( dowiecie się potem). Po
wizycie udałam się z mamą do galerii, na małe zakupy. Oczywiście
ona za wszystko płaciła. Kupiłyśmy dużo ubranek i śpioszków
dla maleństwa. Potem udałyśmy
się już do domu. Byłyśmy bardzo głodne. Camillie o dziwo
przygotowała nam obiad.
-Szukam ciebie, kochanie . - odparłam
Niestety
Minho jeszcze nie wrócił do domu. Martwiłam się o niego. Nie
odbierał nawet telefonu. Musiałam coś zrobić.... Wyszłam z domu
i zaczęłam się rozglądać po okolicy, nigdzie nie było widać
jego samochodu. Poszłam w kierunku centrum, w końcu znalazłam go
wchodził do sklepu z meblami. Podbiegłam do niego. Był zaskoczony.
-Co
ty tu robisz ?! - krzyknął Choi-Szukam ciebie, kochanie . - odparłam
Chłopak
nie wiedział co odpowiedzieć. Spytał tylko jak było u lekarza,
jakie są wyniki. Ogólnie wydawało mi się, jakby nie chciał mnie
widzieć, ani znać. Odwróciłam się i poszłam do domu. Nawet nie
próbował mnie zatrzymywać...
Gdy
weszłam do domu, mamy nie było. Pewnie wszyła do sklepu. Z pokoju
Camillie, cały czas dochodziły odgłosy śmiechu. Siedziała
zapewne z Chanyeolem. Zrobiłam sobie kawę i zamknęłam się w
swoim pokoju. Wydawał mi się strasznie mały. Kompletnie nie
wiedziałam co mam robić, mój laptop zostawiłam w Korei, jak i
wszystkie książki. W ogóle inaczej planowałam ten wyjazd....
Miałam
go spędzić z Minho, a nie samotnie w czterech ścianach.
Przypomniało mi się stare czasy, gdy miałam lekką depresję, po
rozstaniu z Victorią. Zastanawiałam się gdzie ona teraz jest.
Godziny płynęły,hciało
mi się strasznie spać, jednak postanowiłam, że będę czekać na
Choia. Minęła 24 jego nadal nie było. W końcu około 1 usłyszałam
kroki. Do pokoju, wszedł po cichu. Uśmiechnął się do mnie, ja
jednak wymusiłam tylko sztuczny uśmiech.
-Gdzie
byłeś ?- zapytała
Mój
narzeczony milczał, udawał, że nie słyszał mojego pytania.
Prosił
mnie tylko o cierpliwość, powiedział, że niedługo wszystko się
wyjaśni.
Przepraszam, że taki, krótki. Następny postaram
się napisać dłuższy :)
Prosisz się o śmierć ?
OdpowiedzUsuńTo jest takie ciekawe ! Napisz dla mnie kolejny. Ciekawe co knuje <3 Kocham Cię ♥♥♥♥♥♥♥
A o jakiej Viki mowa ? o.o Jakoś tak dziwnie.. Nie kojarzę
OdpowiedzUsuń